Jak Mądrze Wykorzystać Czas na Studiach

Inne Praca Strefa studenta
2024-09-17

Chociaż od dawna nie mam „wakacji”, to wrzesień nieodłącznie kojarzy mi się z przerwą od szkoły. To także moment refleksji nad tym, dokąd moje podejście do nauki mnie doprowadziło. Jeśli jesteś osobą, która ma studia przed sobą albo właśnie je odbywasz, ten wpis jest dla Ciebie. Podzielę się moimi doświadczeniami i podpowiem, co moim zdaniem warto robić w trakcie studiów, a czego lepiej unikać.

Po pierwsze – wybór studiów

Choć we wrześniu zapewne masz już wybrany kierunek, warto pamiętać, że nic nie jest ostateczne. Możesz zmienić kierunek po pierwszym semestrze, a nawet zacząć drugi. W pierwszych miesiącach często można stosunkowo łatwo przenieść się na inny kierunek lub uczelnię.

Żyjemy w czasach, kiedy studia stały się powszechne – około 65% ludzi w Polsce decyduje się na nie. To już nie jest ten sam prestiż, co w czasach naszych rodziców. Wiem, że dużo osób robi studia, żeby mieć tzw. Plan B, a później ich praca zawodowa nie ma nic wspólnego z kierunkiem studiów. Czy warto poświęcać 3 albo 5 lat, jeśli nasza praca zawodowa nie będzie związana z kierunkiem studiów? Na to pytanie nie uzyskasz odpowiedzi w tym wpisie. Każdy z nas ma inną sytuację i inny plan na siebie.

Często korporacje nawet na tzw. “Klepaczy” nie przyjmują ludzi bez studiów. Znam też parę osób u których brak studiów spowolnił rozwój kariery, dlatego nie zamierzam podważać sensowności takiego podejścia. Ten wpis będzie o tym co robić, żeby ze studiów wyciągnąć maksimum do przyszłego życia zawodowego. Z tego też powodu wpis ten polecam przede wszystkim osobom rozważającym studia dziennie. Studia zaoczne rządzą się własnymi prawami.

Moja najważniejsza porada: idź za swoją pasją! 

W ostatnich latach IT i sztuczna inteligencja są niesamowicie hypowane, ale czy to oznacza, że teraz wszyscy powinniśmy być specjalistami w tych dziedzinach? Oczywiście nie! Po pierwsze, ten rynek pracy w końcu się przesyci (już teraz jest dość gęsto), a po drugie istnieje takie powiedzenie

Wybierz pracę, którą kochasz, a nie przepracujesz ani jednego dnia w swoim życiu.

Dlatego ja uważam, że jeżeli przy takich wyborach będziemy się kierować tym co nas interesuje, to w końcu odniesiemy sukces. Pamiętaj, że wybór pracy poniekąd zaczyna się już na poziomie wyboru kierunku studiów. Dlatego uważam, że najlepiej zrobisz wybierając studia, które Cię interesują. Nie bój się, że będzie ciężko. Nawet jeśli tak będzie, to co z tego jeżeli wybrał_ś coś co lubisz. Będzie ciężko, ale i nauka sprawi jednocześnie dużo radości.

Największe błędy, które można popełnić przy wyborze studiów:

  1. Wybrać hypowany kierunek pomimo braku zainteresowania tematem – jeśli Cię coś nie interesuje to też nie będziesz w stanie się w tym odnaleźć. Nasz świat rozwija się tak szybko, że to my go gonimy a nie on nas. To nie jest tak, że przemęczysz się na kierunku 5 lat, a później już tylko z górki. Całe życie zawodowe będziesz musiał/a się mniej lub bardziej douczać z danej dziedziny. Robienie tego tylko dla pieniędzy bez odrobiny frajdy (a co gorsza z niechęcią) to prosta droga do wypalenia zawodowego. To dotyczy nie tylko szeroko pojętego IT, ale też wielu innych dziedzin.
  2. Wybrać kierunek tylko dlatego, że jest “łatwy” – zanim pójdziesz na łatwiznę zastanów się ile osób na tym kierunku pomyślało tak samo? Takie kierunki zazwyczaj wypuszczają “specjalistów” od wszystkiego i niczego. Zastanów się jaką przewagę na rynku pracy dadzą Ci takie studia? Podejrzewam, że żadną albo minimalną, a ten czas można o wiele lepiej wykorzystać.
  3. Wybrać kierunek tylko dlatego, że wybrała go bliska nam osoba – nie wiem jak często to się dzieje w przypadku studiów, ale pamiętam, że często się to działo przy wybieraniu szkoły średniej. Osoby niezdecydowane szły za decyzjami swoich przyjaciół. Niektórzy się w tym jakoś odnajdywali, inni mniej. Niestety przyjaźń zazwyczaj i tak się w końcu rozeszła.

W moim przypadku wybór padł na matematykę. Był to efekt zaciekawienia tym przedmiotem, więc reprezentuję perspektywę osoby, która rzeczywiście poszła na studia z pasji. Studia rozpoczynałam w 2015 roku, więc piszę to w momencie, gdy perspektywa czasu pozwala zobaczyć, które decyzje się opłaciły, a które nie.

Po drugie – Zaangażowanie

Zaangażowanie niestety nie jest sytuacją zero-jedynkową. Każdy z nas ma inną sytuację, czasami musimy sami się utrzymywać, czasami mamy wsparcie najbliższych, ale i tak musimy dorabiać. Oczywiście najlepsza opcja to taka, gdzie możemy być w 100% dziennymi studentami, a ewentualne dorabianie związane jest z tym, żeby zwiększyć komfort życia. To jest znacząca kwestia, bo to od niej zależy ile mamy czasu na skupianie się na studiach. Będę to opisywać zakładając, że masz czas. Uczyć się i tak musisz (mniej czy więcej) a na dodatkowe aktywności jeśli bardzo chcesz to czas znajdziesz, a jak bardzo nie chcesz to nawet nie pracując znajdziesz wymówkę  😉

Koła naukowe

Zanim poszłam na studia, to myślałam, że koło naukowe polega na tym, że siadamy w grupce i zastanawiamy się nad tym jak rozwiązać jakieś trudne zadanie / zagadnienie. NIe miałam znajomych na studiach, więc oparłam domysły o nazwę, bo co innego można robić w kole naukowym? 😅

Co w rzeczywistości dała mi aktywność w kole naukowym?

  • Znajomych z wyższych lat = mogę się zapytać o poszczególnych prowadzących, odziedziczyć notatki, a nawet przykładowe kolokwia (tak się mówi na sprawdziany na studiach piszę o tym, bo to było kolejne moje zaskoczenie na studiach). Tacy znajomi również bardzo chętnie pomagali w tłumaczeniu zagadnień
  • Doświadczenie w organizowaniu wydarzeń – jeżeli uczelnia coś organizuje, to znaczy, że organizuje to samorząd studencki albo właśnie koła naukowe. Nasze koło organizowało konferencje i miało własne stoisko na Festiwalu nauki w Krakowie. Czego mnie to nauczyło?
    • Dobrego zarządzania pieniędzmi – na każde wydarzenie był określony budżet i trzeba było kombinować gdzie taniej, czasem nawet walczyć o zniżki czy o wystawianie faktur terminowych (przy okazji się dowiedziałam o istnieniu takich faktur).
    • Pracy w zespole i umiejętności zarządzania. Musieliśmy się dzielić zadaniami, jak akurat ja byłam odpowiedzialna za daną część to w tym wszystkim musiałam czuwać czy wszystko się spina.
    • Zarządzania czasem. Nierzadko konferencje były w napiętych okresach, tuż przed sesją, kiedy na studiach dzieje się najwięcej. Trzeba było pogodzić czas na naukę z czasem na organizację, a przy tym najlepiej znaleźć jeszcze chwilę na piwko ze znajomymi.
  • Łatwiejszy dostęp do firm i staży. Koła na uczelniach bardzo często współpracują z prywatnymi firmami. Aktywnie udzielając się w kole od razu stajesz się dla nich bardziej rozpoznawalny, co może zwiększyć szanse na uzyskanie stażu. Co więcej, czasami na wydarzenia zapraszaliśmy firmy. Jeżeli zajmujesz się organizacją, przy okazji coś tam porozmawiasz z osobą z firmy, która przyszła na twoje wydarzenia, przestajesz przy okazji być anonimowy. Nawiązujesz potencjalne relacje biznesowe.
  • Udział w konferencjach naukowych i studenckich. Niestety konferencje bardzo często są kosztowne. Oprócz opłaty za udział trzeba przecież też zapłacić za dojazd i ewentualny nocleg. Jeżeli mocno się angażujesz w działalność koła, jest szansa, że uczelnia zechce zasponsorować Ci taki wyjazd. Jeżeli masz w sobie na tyle odwagi, żeby coś zaprezentować na takiej konferencji, to prawie na pewno zasponsorują Ci wyjazd. Pamiętaj, że na konferencjach studenckich Twój temat nie musi być do przesady ambitny, a prowadzący na pewno z chęcią pomogą Ci przygotować temat, którego nie będziesz musiał/a się wstydzić. W dodatku takie doświadczenie (prezentacja swojej pracy przed publiką) jest niesamowicie cenne na bardzo wielu stanowiskach.
  • Dodatkowe punkty do stypendium. Ten punkt zostawiłam na koniec, bo przecież nie każdy będzie się starał o stypendium naukowe. Jeżeli jednak jesteś taką osobą, to te dodatkowe 2 czy 3 punkty mogą zaważyć na tym, że akurat Ty je dostaniesz bądź nie.

Koła naukowe niosą ze sobą mnóstwo korzyści. Przede wszystkim udział w ich działalności to coś, co zdecydowanie warto wpisać do CV, szczególnie gdy dopiero zaczynasz szukać swojej pierwszej pracy lub stażu, a Twoje doświadczenie zawodowe jest jeszcze ograniczone. Aktywność w kole naukowym i umiejętności, które tam nabywasz – od pracy zespołowej po organizację wydarzeń – nie tylko dobrze wyglądają na papierze, ale także pozwalają Ci wyróżnić się na tle innych kandydatów. Znam nawet koła naukowe, w których członkowie podejmują wyzwania na platformie Kaggle, a projekty z tych wyzwań mogą być doskonałym sposobem na zaprezentowanie swoich umiejętności jeśli jeszcze nie masz doświadczenia zawodowego. To jednak temat na osobny wpis dotyczący CV – tutaj skupmy się na tym, co daje angażowanie się w życie uczelniane.

Zaangażowanie w naukę

Myślę, że z zaangażowaniem w naukę jest jak z polityką. Jeżeli masz inne zdanie niż ja to ani tysiąc argumentów nie przekona Cię do jego zmiany. Nie zamierzam tu nikogo do niczego przekonywać po prostu opiszę swoją perspektywę.

Przede wszystkim powinnam powiedzieć, że ja byłam osobą zaangażowaną w naukę bardzo mocno. Trochę to wynikało z zainteresowania moimi studiami, trochę z chęci starania się o stypendium a pewnie jeszcze trochę z braku wiary w swoje umiejętności (podejście w stylu nie będę się uczyć = nie zdam, więc uczę się więcej niż muszę, bo ciąglę mi się wydaję, że wiem za mało). Czy tego żałuję? I tak i nie. 

To zacznijmy od tego czego nie żałuję:

  • Na studiach uczyłam się na bieżąco. Dziś zrobiłabym to samo i polecam każdemu. Dlaczego? Po pierwsze, niezależnie od tego czy Twoje studia są techniczne czy nie, zazwyczaj to czego nauczysz się wcześniej jest niezbędne do zrozumienia kolejnych materiałów. Po drugie, jak przychodzi sesja to nie musisz w popłochu przeglądać całego materiału noc przed egzaminem i zagrywać klasycznego ZZZ (Zakuj, Zdaj, Zapomnij). Jeżeli uczysz się na bieżąco, to podejście do wielu egzaminów to tylko kwestia powtórki a nie uczenia się wszystkiego od zera. Ponadto, czasami prowadzący dają fory tym z dobrymi ocenami. Na przykład u nas na niektórych przedmiotach każdy kto miał średnią minimum 4.5 z kolokwiów miał z góry zaliczony egzamin pisemny. Ufff, jeden egzamin (i stres) mniej. 
  • Wspólna nauka ze znajomymi. Na studiach miałam świetną ekipę. Jak zbliżały się kolokwia, to umawialiśmy się u kogoś z nas i wspólnie rozwiązywaliśmy zadania. Po zadaniach zawsze znalazł się też czas na planszówkę lub ploteczki! Co dała mi wspólna nauka? Tłumaczyliśmy sobie nawzajem zagadnienia. Rozwiązywaliśmy zadania i dyskutowaliśmy o tym dlaczego coś musi być tak, a nie inaczej. To nie tylko utrwalało wiedzę, ale pozwalało zrozumieć rzeczy, których ja nie rozumiałam.
  • Dostosowywania projektów pod to, czego chcę się nauczyć. Na niektórych przedmiotach były projekty. Czy to zaliczeniowe, czy po prostu jako składowa do oceny końcowej. W takich sytuacjach jeżeli tylko mogłam, próbowałam projekt dostosować do siebie. Jeżeli moje pomysły nie do końca pokrywały się z oczekiwaniami prowadzących, ale były chociaż trochę spokrewnione, to niejednokrotnie szłam do prowadzących, tłumaczyłam jaki mam pomysł i pytałam czy mogłabym podejść do projektu ze swoim tematem. Co ciekawe bardzo często spotykało się to z aprobatą prowadzących. W ten sposób uczyłam się dokładnie tego co uważałam za ważne / potrzebne, a przy tym byłam mocno zaangażowana w zrobienie projektu, co przekładało się na dobrą ocenę – także win-win 😊 Jeden tak przygotowany projekt posłużył mi później w portfolio i opowiadałam o nim na rozmowie o pracę. 

Nie może być zbyt kolorowo, czego żałuję?

  • Za dużo czasu poświęcone nieprzydatnym przedmiotom. Z perspektywy czasu wiem i widzę, że były przedmioty, które nie wniosły za wiele ani do późniejszego życia zawodowego ani nie rozwinęły jakiś szczególnych moich umiejętności, a przy okazji zebrały dużą część mojej uwagi. Mogłam takim przedmiotom poświęcić trochę mniej czasu, ale jednocześnie obawiałam się, że jak nie poświęcę im wystarczająco dużo czasu to mogę ich nie zdać. Zwłaszcza, że często były to przedmioty matematyczne na studiach magisterskich.
  • Nie zdecydowałam się na erazmusa. Rozważałam taki wyjazd. W sumie dziś już nie pamiętam jaki dokładnie był powód, że nie pojechałam. Na pewno uważam, że trochę podeszłam do tego ze zbyt dużą “olewką” i z podejściem “jak pojadę to fajnie, ale jak nie to też spoko”. Długo obawiałam się o swój angielski. Dziś już wiem, że rzucona na głęboką wodę dałabym sobie radę. Dlatego, jeśli tylko rozważasz taki wyjazd, zostaw strachy daleko w tyle. Co by nie było – ogarniesz!
  • Za mało czasu poświęcałam na sport. Niby nic wielkiego, ale ruch to zdrowie. Przede wszystkim umysł lepiej pracuje jak ciało regularnie zażywa sportu.

Studia a praca

Tutaj znowu trzeba uwzględnić, że każdy ma inną sytuację. Postaram się chociaż trochę zahaczyć o każdą opcję (utrzymujesz się sam / masz wsparcie, ale musisz dorabiać / nic nie musisz). Piszę to jednak na podstawie mojego własnego doświadczenia, gdzie ja miałam ten komfort, że nie byłam zmuszona do pracowania.

Zacznę od tego, że mimo, że nie musiałam pracować, to przez prawie cały okres studiów starałam się to robić. Starałam się podejmować możliwie najambitniejszych prac na dany moment. W ten sposób budowałam sobie “bazę” i CV, żeby później mieć większe szanse zdobyć pracę o której marzyłam, czyli szeroko pojętej analizy danych.

Bycie studentem to doskonały moment na staż. W końcu na staże najchętniej zatrudniani są studenci. W dodatku zazwyczaj nie wymaga się wcześniejszego doświadczenia. Oczywiście staż ma bardzo duży minus – zazwyczaj jest bardzo słabo płatny, a w skrajnych przypadkach bezpłatny. Czy warto iść na staż bezpłatny? Jeżeli uważasz, że staż w tej konkretnie firmie da Ci tak duże doświadczenie, że warto a do tego Twoje finanse Ci na to pozwalają, to ok. Jednak osobiście jestem zwolenniczką płatnych staży. Już “za moich czasów”, te 5-8 lat temu bezpłatne staże były już rzadkością, więc wydaje mi się, że teraz tym bardziej odchodzi to do lamusa i kojarzy mi się przede wszystkim z tzw. “Januszexem”. 

Podjęcie pracy / stażu w trakcie studiów

Mamy taki okres, że jak się patrzy na oferty pracy, to na juniorów praktycznie ofert brak, a od MID-ów wymaga się zazwyczaj 2-letniego doświadczenia. Dlatego ja uważam, że lepiej iść na staż, na którym się czegoś nauczymy, ale zarobimy mniej niż pracować poza swoją branżą z nieco lepszą wypłatą. Okres studiów warto potraktować jako inwestycję w przyszłość. Nie tylko pod względem zdobycia wykształcenia, ale przede wszystkim pod względem doświadczenia zawodowego. 

Studia, to okres kiedy możesz dużo próbować. Staże często trwają dość krótko (3-6 miesięcy). Bardzo dużo firm zatrudnia ludzi, którzy przebyli u nich staż, więc nawet jeżeli potrzebujesz pracować na stałe, to warto zacząć właśnie od stażu i dzięki temu wejść od razu w branżę. A jak nie chcesz “się wiązać z firmą”, to staż i tak warto odbyć, a później szukać kolejnych okazji do rozwoju. Dzięki stażom możesz zobaczyć jak wygląda praca w różnych miejscach i na różnych stanowiskach. Wiadomo, że stażyści zwykle dostają te najmniej ambitne zadania, ale obserwacja stałych pracowników może przynieść bardzo dużo wniosków. Dzięki temu, że staże z definicji trwają krótko, nawet jeżeli zdecydujesz się na wiele staży, to nie ryzykujesz w przyszłości pytań o to, że często zmieniasz pracę. Ja w trakcie studiów odbyłam łącznie 5 staży i nie oddałabym tego doświadczenia nawet za możliwość znalezienia się w swojej idealnej pracy już po pierwszym stażu. Dlaczego? Z dwóch staży wyszłam z poczuciem “nigdy więcej pracy w branży X / firmie X” i to jest już ogromne doświadczenie! Jako jeszcze niedoświadczony pracownik dopiero uczysz się w jakim środowisku dobrze Ci się pracuje, jaki rodzaj pracy jest dla Ciebie. W moim przypadku też każdy kolejny staż był krokiem w stronę przyszłego zawodu (Data Science) i zadania były coraz bardziej zbliżone do tych, które robiłam już w swojej pierwszej właściwej pracy. Ma to w sumie bardzo dużo sensu, bo przecież startując już na kolejne (bardziej wymagające staże) mogłam się w CV pochwalić tymi wcześniejszymi, co być może przyczyniło się do zaproszenia na dalsze etapy rekrutacji.  

Nabycie doświadczenia zawodowego jeszcze w trakcie studiów (niezależnie od tego czy będzie to odbycie jakiejś ilości staży, czy też po prostu praca w zawodzie (z taką sytuacją często spotykam się u studentów Informatyki) da Ci ogrom możliwości i sprawi, że kończąc studia znacznie łatwiej znajdziesz pracę albo skończysz studia mając już pracę. 

Ja wiem – teraz takie czasy, że nawet staż studentowi trudno znaleźć. Mam wrażenie, że już to słyszałam 🤔 ten temat wraca jak bumerang. Zawsze jest trudno, po prostu są momenty kiedy jest akurat łatwiej. Znam ludzi, którzy wysłali po 100, 200 a nawet 300 CV zanim dostali propozycję z miejsca, które naprawdę ich interesowało. Dlatego chociaż jest trudno to nie znaczy, że się nie da. Nie powiem, że wystarczy chcieć, bo czasem jest to trudna i długa walka, ale na pewno powiem, że warto powalczyć i zwiększyć swoją wartość na rynku pracy. 

Podsumowanie

Studia to wyjątkowy czas, który daje znacznie więcej możliwości niż tylko zdobycie dyplomu. To moment, w którym nie tylko rozwijasz swoją wiedzę, ale i uczysz się, jak radzić sobie w różnych sytuacjach, budować relacje, zdobywać pierwsze zawodowe doświadczenia, a przede wszystkim poznajesz siebie i swoje możliwości. Zaangażowanie w życie uczelni, udział w kołach naukowych czy podejmowanie staży mogą okazać się kluczowe w Twojej przyszłej karierze. To inwestycja, która z czasem się zwróci, nawet jeśli na początku wydaje się niewielka. Warto maksymalnie wykorzystać ten okres, bo może on ukształtować Twoją zawodową drogę bardziej, niż się spodziewasz.

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Zobacz wszystkie komentarze